niedziela, 20 grudnia 2015

Czy miasto jako centrum cywilizacyjnego postępu gwarantuje człowiekowi szczęście?

Czy miasto jako centrum cywilizacyjnego postępu gwarantuje człowiekowi szczęście? Rozważ problem i uzasadnij swoje stanowisko odwołując się do fragmentu "Ziemi Obiecanej" W. Reymonta i do innych tekstów kultury. 

Przepraszam z góry za długi czas oczekiwania. Przyczyniły się do tego matury ustne głownie z Polskiego. Na szczęście trafiłam właśnie na motyw miasta w literaturze i matura zdana na 95% 

               Miasto od najdawniejszych czasów fascynowało ludzi. Człowiek marzył o życiu w metropolii. Widział w nim szansę na lepsze życie, na karierę, wzbogacenie czy samorealizację. Często jednak już mieszkając w mieście czuł się przytłoczony jego ogromem. Wielu twórców przedstawiało taki sposób widzenia miasta w swoich utworach.

              Osoby mieszkające w miastach są bardziej narażone na zaburzenia lękowe i zaburzenia nastroju. Miasto nie jest dla człowieka  źródłem szczęścia, a wręcz przeciwnie - pełne nędzy, obojętności destrukcyjnie wpływa na ludzkie życie.

             Właśnie taki typ miasta przedstawił w swoim utworze "Ziemia obiecana" Władysław Reymont. Łódź - bo o tym mieście mowa  - ukazana została jako miasto kapitalistyczne, w którym trwa walka o przetrwanie. Główny bohater przedstawionego fragmentu powieści to Trawiński. Wracając od Borowieckiego przygląda się miejskiemu krajobrazowi. Jego oczom ukazuje się miasto uprzemysłowione, które jest świadectwem katastrofalnych skutków rozwoju cywilizacji.  Zapada zmrok. Miasto jest brudne, pada deszcz, trotuary są zabłocone lecz mimo pogody pełne ludzi. Są oni zabiegani, pędzą na oślep przed siebie. Taka rasa biegaczy, wiecznie gdzieś spóźnieni, pochłonięci przez miasto. W tle widzi niezliczone kominy fabryk, do których zmierzają wozy z węglem. Życie wrze dookoła. Dla Trawińskiego Łódź miała być tytułową "Ziemią obiecaną" lecz rzeczywistość dużo różni się od jego oczekiwań. Przybył do wielkiego miasta w poszukiwaniu szczęścia, ale nie umie żyć w tym świecie, nie potrafi przystosować się do otoczenia. Nie jest mieszczuchem, nie cieszy go wszechobecny brud i tłok. Męczy się w takim świecie.                Reymont przedstawia Łódź jako miejsce podporządkowane pieniądzom. W tym świecie liczy się tylko, kto ile ma milionów. Pozostałe wartości nie mają żadnego znaczenia. Autor otwarcie potępia urbanizację i powszechne odejście od tradycyjnych wiejskich wartości. Kreuje miasto -potwora, który prężnie się rozrasta, składając tym samym obietnicę lepszego życia, której nie jest w stanie dotrzymać. Z całego kraju -z miasteczek, z wiosek- ciągną do Łodzi tysiące osób. Poszukują lepszej pracy, zarobku, szczęśliwego życia. Jedyne co zastają to brud, ciasnotę , nędzę i wyzysk. Elity na nadludzkiej pracy tłumów powiększają majątki, a miasto wysysa z ludzi chęć życia, wszelki optymizm i wyrzuca ich, jak odpadki.
            Podobna wizja miasta ukazana została  w "Lalce" Bolesława Prusa. Autor przedstawił Warszawę jako strukturę społecznościową. Z jednej strony bogata i próżna arystokracja, a z drugiej mieszkańcy Powiśla. Na środku drabiny społecznej stał Stanisław Wokulski. Swoje dzieciństwo spędził właśnie w stolicy kraju. Gdy powrócił do Ojczyzny z pobytu na Syberii patrzył na świat już jako człowiek dojrzały. Z jednej strony widział świat arystokracji. Należeli do niego między innymi bankrut Łęcki ślepo zamiłowany w życiu salonowym oraz jego córka Izabela, egocentryczna i rozpieszczona lalka salonowa.  Z drugiej strony biedną dzielnicę - Powiśle. Gdy spacerował po tym silnie dotkniętym ubóstwem rejonie widział ludzkie nieszczęścia, spotykał osoby żyjące na tym śmietniku Warszawy. Ich życie to jedna wielka walka o przetrwanie. Codziennie brodzą w odpadkach, szukając w nich wartościowych przedmiotów. Stan tego miejsca budził w Wokulskim silne obawy. " Oto miniatura kraju (...)w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy ”- tymi słowa Wokulski określił nie tylko sytuację Powiśla, ale także całej Warszawy. Sam pozwolił się spodlić i wytępić przez to miasto. A właściwie przez jego mieszkańców-arystokratów. Ślepo zakochany w Izabeli Łeckiej dążył do bogactwa, wyjechał w tym celu za granicę i dorobił się ogromnego majątku. Omotany przez sidła jakie zastawiła na niego salonowa lalka przegrywał życie. Miasto okazało się nie być rajem jakiego się spodziewał. Wokół panowała bieda, a pieniądze nie dały mu szczęścia,  bo miał też "duszę, która łaknęła wiedzy i miłości".
            Maria Konopnicka w swej noweli pt. Mendel Gdański również ukazuje miasto jako źródło destrukcyjne, niszczące ludzkie życie. Utwór Konopnickiej pochodzi z epoki pozytywizmu i ukazuje funkcjonujący w świadomości Polaków stereotyp Żyda.
            Maria Konopnicka w swej noweli pt. Mendel Gdański również ukazuje miasto jako źródło destrukcyjne, niszczące ludzkie życie. Utwór Konopnickiej pochodzi z epoki pozytywizmu i ukazuje funkcjonujący w świadomości Polaków stereotyp Żyda.
            Maria Konopnicka w swej noweli pt. Mendel Gdański również ukazuje miasto jako źródło destrukcyjne, niszczące ludzkie życie. Utwór Konopnickiej pochodzi z epoki pozytywizmu i ukazuje funkcjonujący w świadomości Polaków stereotyp Żyda. Akcja rozgrywa się w II połowie XIX wieku w Warszawie gdzie mieszka 67-letni Mendel Gdański. Od 27 lat prowadzi on zakład introligatorski. Kocha miejsce w którym żyje, jest ona dla niego "małą ojczyzną". Zna wszystkich mieszkańców z jego ulicy i wszyscy znają jego. W jego otoczeniu panuje atmosfera swojskości. Do jego zakładu rzadko przychodzi ktoś obcy. Z najbliższymi sąsiadami żyje w ciepłych i życzliwych stosunkach, nawzajem darzą się szacunkiem. Jak na starczy wiek czuje się bardzo dobrze, opiekuje się nawet swoim 10 letnim wnukiem, synem swojej nieżyjącej już córki. Z czasem jego życie zmienia się. Najpierw podczas szabasowej modlitwy zostaje wysmiany przez grupę wyrostków. Później jego wnuk wraca ze szkoły bez czapki, gdyż zgubił ją uciekając przed prześladującym go chłopcem. I tak spokój Mendla zostaje zachwiany. Rozpoczyna się cieżki okres w jego życiu. Przybywa do niego Zegarmistrz, który informuje go o pogromie Żydów. Będą bić ich za to, że są Żydami. Mendel czuje się oburzony, przecież od dziecka mieszka w Polsce, nie jest nikim obcym. Ale zegarmistrz ma swoje argumenty. Twierdzi że Żydzi mają za dużo pieniędzy i mnożą się jak szarańcza. Nastepnego dnia wściekły tłum naciera na sklep mendla, wybijają okna kamieniami raniąc przy tym wnuka Mendla.  Nienawiść do tej Żydów sprawiła że w Mendlu umarła miłość do miasta. Ta Warszawa w której czuł się jak w domu, stała się dla niego obca. Stracił wiarę w ludzi. Ludzka nienawiść wykończyła go psychicznie, a jego serce umarło dla tego miasta. 
                 Reasumując człowiek jest istotą plemienna i tylko w relacjach z innymi ludźmi będzie na prawdę szczęśliwy. Szczęścia nie dadzą mu pieniądze, zabawa, ani nie przyczyni się do tego życie w  mieście. Wręcz przeciwnie wielka metropolia zniszczy go od środka. Jedyne co mu może to szczęście dać to spokój ducha i miłość, gdyż Ten świat, który zmienia sie tak szybko, oszalał i pędzi ku zagładzie.







3 komentarze: